Wizytacja anioła w szpitalu po operacji

8 marca 1990 roku miałam pierwsze w życiu prześwietlenie piersi. Kilka dni później otrzymałam telefon z przychodni. Okazało się, że mam guza i konieczna jest jak najszybsza operacja. Byłam zaszokowana. Wpadłam w depresję, sądząc, że muszę umrzeć. Nie mogłam myśleć o niczym innym, jak tylko o RAKU. Powiadomiłam rodzinę. Krewni starali się mnie pocieszyć, ale czułam się fatalnie.
Po jakimś czasie zebrałam myśli i przypomniałam sobie o reklamie TV, która mówiła o szpitalu Hutzel, specjalizującym się w dolegliwościach kobiecych. Zadzwoniłam tam i skontaktowano mnie z dr Rosenbergiem, ponoć najlepszym specjalistą. Umówiłam się na wizytę.
Dr Rosenberg zbadał mnie i posłał na badanie ultradźwiękowe. Następnego dnia zadzwonił, mówiąc, że musimy ustalić datę operacji. Wszystko toczyło się tak szybko, że trudno było mi w to uwierzyć. Byłam przerażona, tym bardziej, że nie miałam męża, który mógłby zająć się trojgiem dzieci, gdybym zmarła.
I nagle miejsce tych myśli zajął pokój, tak jakby Bóg powiedział mi, że wszystko będzie dobrze.
Nadszedł dzień operacji. Podczas przygotowań do zabiegu modliłam się. Po operacji zawieziono mnie na salę. Spałam, aż ktoś mnie dotknął i lekko ścisnął największy palec mojej stopy. Obudziłam się i przy łóżku zobaczyłam człowieka w bieli. Powiedział, że guz nie jest złośliwy i wszystko będzie dobrze. Zaraz potem zapadłam w sen. Zbudziła mnie pielęgniarka. Spojrzałam na nią z uśmiechem.
- Czy to nie wspaniałe, że guz nie był złośliwy? - powiedziałam.
- A skąd pani o tym wie? - zapytała.
- Powiedział mi o tym doktor, który odwiedził mnie w nocy.
- Ależ to niemożliwe - odparła pielęgniarka. - Pan doktor zaraz po operacji musiał się zająć kolejnym pacjentem.
Zdziwiło mnie to. Dziewięć dni później udałam się ponownie do dr Rosenberga na ściągnięcie szwów.
- Wspaniale - powiedział. - Guz nie był złośliwy.
Powiedziałam, że wiem, bo powiedział mi o tym w nocy, po zabiegu. Dr Rosenberg spojrzał na mnie mocno zdziwiony, mówiąc, że nawet nie był na sali, gdzie leżałam po operacji. Teraz wiem na pewno, że musiał to być anioł, który się mną opiekuje.
Yvonne M. z Westland a stanie Michigan (USA)
Po jakimś czasie zebrałam myśli i przypomniałam sobie o reklamie TV, która mówiła o szpitalu Hutzel, specjalizującym się w dolegliwościach kobiecych. Zadzwoniłam tam i skontaktowano mnie z dr Rosenbergiem, ponoć najlepszym specjalistą. Umówiłam się na wizytę.
Dr Rosenberg zbadał mnie i posłał na badanie ultradźwiękowe. Następnego dnia zadzwonił, mówiąc, że musimy ustalić datę operacji. Wszystko toczyło się tak szybko, że trudno było mi w to uwierzyć. Byłam przerażona, tym bardziej, że nie miałam męża, który mógłby zająć się trojgiem dzieci, gdybym zmarła.
I nagle miejsce tych myśli zajął pokój, tak jakby Bóg powiedział mi, że wszystko będzie dobrze.
Nadszedł dzień operacji. Podczas przygotowań do zabiegu modliłam się. Po operacji zawieziono mnie na salę. Spałam, aż ktoś mnie dotknął i lekko ścisnął największy palec mojej stopy. Obudziłam się i przy łóżku zobaczyłam człowieka w bieli. Powiedział, że guz nie jest złośliwy i wszystko będzie dobrze. Zaraz potem zapadłam w sen. Zbudziła mnie pielęgniarka. Spojrzałam na nią z uśmiechem.
- Czy to nie wspaniałe, że guz nie był złośliwy? - powiedziałam.
- A skąd pani o tym wie? - zapytała.
- Powiedział mi o tym doktor, który odwiedził mnie w nocy.
- Ależ to niemożliwe - odparła pielęgniarka. - Pan doktor zaraz po operacji musiał się zająć kolejnym pacjentem.
Zdziwiło mnie to. Dziewięć dni później udałam się ponownie do dr Rosenberga na ściągnięcie szwów.
- Wspaniale - powiedział. - Guz nie był złośliwy.
Powiedziałam, że wiem, bo powiedział mi o tym w nocy, po zabiegu. Dr Rosenberg spojrzał na mnie mocno zdziwiony, mówiąc, że nawet nie był na sali, gdzie leżałam po operacji. Teraz wiem na pewno, że musiał to być anioł, który się mną opiekuje.
Yvonne M. z Westland a stanie Michigan (USA)
4722
Podrozdziały: